Przełomowy weekend dla Śląska Wrocław zaowocował zwycięstwem 3:0 nad Widzewem Łódź, co było jednak tylko jednym z dwóch triumfów w bieżącym sezonie i pierwszym sukcesem w rundzie wiosennej. Pomimo swej niespodziewanej wygranej, drużyna pod wodzą Ante Simundzy nie opuściła ostatniej, 18. pozycji w tabeli, odstając od strefy bezpieczeństwa o siedem punktów. Aż 11 porażek jest głównym czynnikiem tej niekorzystnej sytuacji. Niemniej, echa związane z drużyną nie krążą jedynie w kontekście sportowych rozczarowań, ale również w związku z trudnościami kontrolującej ją Komisji Rewizyjnej.
Sytuacja stała się bardziej skomplikowana, gdy Śląsk Wrocław odmówił dostarczenia pewnych dokumentów do wglądu. Łukasz Kasztelowicz, członek Komisji Rewizyjnej, wyraził swoje oburzenie na to działanie, nazywając je „fikcją”. Kontrola miała się rozpocząć styczniu 2025 roku i trwać aż do czerwca, ale proces ten napotkał na przeszkody, które nie były zgodne z pierwotnym planem.
Nieoczekiwanym problemem okazało się to, że Komisja Rewizyjna nie miała dostępu do kontraktów piłkarzy. Zarząd Śląska Wrocław miał zaoferować jedynie wzór takiego kontraktu, nie udostępniając jednak konkretnej umowy. Kasztelowicz wyraził swoje rozgoryczenie tą sytuacją, nazywając ją „absolutnie niedopuszczalną” oraz „wyrazem buty i arogancji”. Jego zdaniem, zarząd klubu wykazał brak szacunku dla organu kontrolnego i tym samym mieszkańców Wrocławia, których Komisja reprezentuje. Ich postawa była porównywalna do traktowania Komisji jako zwykłych petentów w sprawie dostępu do informacji publicznej.